O rety – priorytety!

A Ty jakie właściwie masz cele życiowe? zapytała Patryka Marzenka spieniając mleko do cappuccino.

Jakie znowu cele? Co Ty wymyślasz? Jeść, spać, pić. Pracować trzeba. Kredyt spłacać. No jeszcze pobawić się w weekend, wiadomo…  Zaskoczony Patryk sprawiał wrażenie wywołanego do tablicy.

No ale ja pytam o priorytety, główne kierunki, wiesz – tę no  „misję życiową” ?

Kolega patrzył ze sceptyczną miną – nie lubił ani mleka do kawy ani skomplikowanych pytań.
Tym bardziej nie lubił, że spał tylko 4 godziny, bo znów się wciągnął nocne rozpracowywanie nowej gry.

No wiesz, II ćwiartka Eisenhowera – nie dawała za wygraną Marzenka – to co ważne, ale nie koniecznie pilne. Ci wszyscy mądrzy guru od efektywności i satysfakcji życiowej, co się znają – to mówią, że na niej się właśnie trzeba koncentrować. Stevena Covey’a czytałeś?
Chodzi o to, że jak masz ustalone główne cele, czy to w pracy czy w życiu osobistym – to znasz azymut. Wiesz, czego się trzymać. Co jest naprawdę ważne. I nie rozdrabniasz się na bzdety.
Nie tracisz czasu na rzeczy nie mające dla Ciebie znaczenia.
Masz priorytety. Ustalasz cele. SMARTne muszą być – to wiadomo. Planujesz konkretne kroki i wprowadzasz w kalendarz, w sumie to w życie docelowo. Proste.

Tia… wiesz jak jest u nas z planowaniem – ja sobie planuję dzień, a potem system się wiesza, wchodzi awaria, potem kolejna, dzwonią z 3 piętra i mój misterny plan się sypie. Zresztą znasz to powiedzenie: „Chcesz rozśmieszyć Pana Boga – to opowiedz mu o swoich planach” – Patryk  mówił przeżuwając drugą tego dnia drożdżówkę.

Nie zniechęcisz mnie. Wiadomo, że czasem jest u nas cyrk. I trzeba łapać te gorące kartofle z 3 piętra… Ale ja teraz dużo o tym myślę i wychodzi mi na to, że większy kocioł sama umiem sobie urządzić. Umiałam znaczy. I też na za dużo pozwalałam innym.

Tia… gdyby tak zniknęło 3 piętro – Patryk patrzył za okno na tętniące życiem miasto i najwyraźniej snuł jakąś destrukcyjną fantazję… pomyśl jak by to było pięknie… świat by się stał i-de-al-ny.

Oj Patryk przestań. Przecież nie „znikniesz” 3 piętra. Było, jest i będzie. Jak nie 3,  to zaraz by się pojawiło inne – od rządzenia i zrzędzenia. Trzeba brać w swoje ręce wpływ tam, gdzie się go realnie ma. I wiesz – umówiłam się z Szefem na rozmowę. Chcę ustalić swoje cele na to półrocze, bo czasem to mi się wydaje, że wrzucają mi wszystko, czym nie może się zająć ktoś inny… Marzenko zajęłabyś się tym… a Marzenko zrób tamto, a Weronika na macierzyńskim to przejmij proszę to i nie zapomnij o tamtym… Mówię Ci za dobra byłam. Poza tym nie wiedziałam komu i kiedy mogę odmówić.
Bez azymutu byłam.

Tia… próbuj Marzenka, próbuj. Będę Ci kibicować…ale na dużo bym nie liczył. No dobra jeszcze jedna kawa na drogę i do roboty. Ehhh… jakoś się nie mogę obudzić.

Zobaczymy. Teraz mam cel – ustalić cele. No bo poza pracą – to jest całkiem łatwo z tymi priorytetami… – Marzenka wyraźnie się rozmarzyła  – priorytetem jest Marcel.
No i tam zdrowie i rodzina też i te cholerne studia podyplomowe.
Tylko ta kariera… Tak – karierę sobie muszę jakoś ogarnąć
.

Autor: Aleksandra MÜLLER
E-mail: amuller@synteza.pl

Share